Nikogo to nie obchodzi. Znajomy opowiadal kiedys jak celnicy przechwycili tira z butami (taki chlam co na bazarach potem sprzedaja), to ponad 40k za zniszczenie kontenera placili. Z tym ze tam sobie to wliczyli w koszta, bo kasa ponoc przednia byla z tego interesu. Tu jak ktos sciagnal sprzet za gruba kase, i nieupewnil sie ze moze byc klopot z certyfikatami etc. to placi za wlasna glupote. To jest wlasnie wada zabawy w import z chin, jesli chodzi o elektronike czy zarcie. Moze cos wyskoczyc nawet nie z twojej winy, i wszystko leci out... Ot co ryzyko jak w kazdym biznesie.
Zgadzam się. Nie zweryfikował jakie dokumenty są niezbędne i teraz ma problem. Ciekawe czy brakujące certyfikaty bezpieczeństwa można jakoś załatwić, czy to już koniec tematu i koleś jest w plecy 400k, przez własne niedopatrzenie?